piątek, 10 lutego 2017

Jaglanko - orkiszówka w wersji lux:).

Nocna owsianka to najłatwiejszy sposób na szybkie śniadanie:). U mnie jednak ostatnio płatki owsiane "wyszły", o czym zorientowałam się oczywiście wieczorem, jak już za późno było na wycieczkę do sklepu. Przetestowałam zatem jak wyjdą w tej wersji błyskawiczne płatki jaglane i orkiszowe, w których posiadaniu akurat byłam.
Przestrzegam - na surowo smakują fatalnie, nie da się ich jeść tak jak owsianych prosto z lodówki. Po podgrzaniu jednak całości zyskują bardzo dużo - tracą "trocinowatość" za to stają się kremowe, jak być powinno. Moczenie nocne jednak na pewno skraca proces gotowania śniadania - starczy chwila aby je podgrzać.


























Płatki jaglane i orkiszowe z kokosem i jagodami

0,5 kubka płatków jaglanych błyskawicznych
0,5 kubka płatków orkiszowych
3 łyżki wiórków kokosowych
0,5 kubka jagód
mleko sojowe waniliowe (albo inne roślinne)
syrop klonowy do polania


1. Wszystkie składniki wsypujemy do pojemnika i zalewamy mlekiem tak żeby je przykryło. Wsadzamy do lodówki na noc.

2. Rano podgrzewamy całość parę minut, aż płatki zrobią się gorące i kremowe.

3. Przed podaniem możemy polać płatki syropem klonowym albo z agawy, jeżeli nie jest nam jeszcze dosyć słodko:).

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Jak "zespałnować" urodzinowego creepera?

Moje dziecko jest zapalonym minecrafterem. Z psychotestu wykonanego przezeń w czasopiśmie branżowym wynika, że Jacek jest creeperem - dusi w sobie wiele emocji, a potem niespodziewanie wybucha;). Stąd wybór wypieku na ósme urodziny, których zresztą tematem przewodnim był Minecraft. Oto moja mozaika "opus creeperatum";).
Nie będę skupiać się w tym wpisie na podaniu dokładnej receptury tortu, zwłaszcza, że mógł być on duuużo smaczniejszy, gdyby moje niejedzące dziecko pozwoliło mi nasączyć blaty, przełożyć go czymś ciekawszym niż sam krem maślany... Podam natomiast kilka porad jak wykonać dekorację tak, żeby nie wyszła z tortu kompletna porażka - a uwierzcie mi... na wiele tortów z lukrem typu "fondant" już się porywałam i wiele razy kończyły się one spektakularną porażką;).




Jak zrobić tort w kształcie creepera?

1. W tego typu tortach nie powinniśmy używać jako bazy lekkich ciast typu biszkopt. Lepiej wychodzą na cięższych ciastach ucieranych. 

2. Do przekładania i pokrycia tortu z doświadczenia wiem, że najlepiej sprawdza się krem typu "swiss meringue buttercream". Przepis nań można znaleźć np. na stronie wspaniałego blogu Moje Wypieki: http://www.mojewypieki.com/post/rozowy-tort-z-falbankami---tort-dla-malych-ksiezniczek . Radzę przygotować podwójną porcję!

3. W przypadku creepera ważne jest zaplanowanie wcześniej wymiaru naszego tortu, przeliczenie jakiej wielkości powinien być kafelek lukru i rozplanowanie rozmieszczenia elementów "twarzy" creepera. W moim przypadku:

- 3 blaty docięte w kwadrat o boku ok. 21,5 cm (zostawiłam troszkę zapasu na pokrycie pierwszą warstwą lukru) - docelowo bok tortu powinien mierzyć 22 cm przed "kafelkowaniem" pikselami

- Rozmiar pikselka ustaliłam na kwadrat o boku 2 cm.

- Rozrysowałam sobie plan tortu, z rozmieszczeniem creeperowych oczu i nosogęby
U mnie wyglądało to mniej więcej tak:


Dzięki rozrysowaniu planu zauważyłam, że wszystkie elementy muszę obniżyć o jeden rządek w dół, żeby efekt był w miarę proporcjonalny.

- Lukier plastyczny kupiłam gotowy - 1kg białego i małe opakowanie czarnego + barwniki zielony, żółty, niebieski w żelu. Myślę, że teraz wzięłabym też gotowo zabarwiony ciemnozielony lukier w niewielkiej ilości - farbowanie lukru pochłania OGROMNĄ ilość barwnika jeżeli chcemy uzyskać intensywną barwę. Z dużego białego kawałka oderwałam niewielkie kawałki wielkości max 2 orzechów włoskich, i pobawiłam się w farbowanie i mieszanie kolorów tak, żeby uzyskać te ciemne odcienie creeperowej buźki - tyle kafelek ile na planie.

- Z reszty oderwałam jeszcze kilka większych kulek lukru i zafarbowałam je na jaśniejsze i bardziej jaskrawe, oraz pastelowe odcienie zieleni.

- Technika wycinania kafelek: najłatwiej jest jeżeli mamy matę typu "self healing cutting mat" z podziałką centymetrową, wtedy łatwo do rozwałkowanego na około 2-3 mm placka lukru przyłożyć linijkę co 2 cm pionowo i poziomo, zaznaczyć sobie linie cięcia i powycinać pikselki za pomocą okrągłego noża do pizzy. Można jednak poradzić sobie i narysować podziałkę odręcznie np. na papierze do pieczenia i na tym wałkować lukier

- Ekspedientka w sklepie, w którym kupowałam lukier plastyczny poradziła mi bym kafelek nie przylepiała do kremu tylko położyła pod nimi cieńką warstwę białego lukru - myślę, że tą poradą uratowałą mój tort:).

- Zanim nałożymy lukier bardzo ważne jest żeby uzyskać porządny prostopadłościan z naszego tortu, czysty i gładki - dlatego ważne jest po przełożeniu tortu kremem, nałożenie nań tzw. "crumb layer" - cienkiej warstwy kremu, która wiąże wszystkie okruchy i stanowi pierwsze wyrównanie powierzchni ciasta. Po nałożeniu crumb layer najlepiej tort wstawić na jakąś godzinkę do zamrażarki.

- Po wyciągnięciu z zamrażarki nakładałam resztę kremu starając się uzyskać ładne kąty proste na krawędziach, ciasto znów włożyłam do zamrażarki i przed nakładaniem lukru jeszcze dopracowałam powierzchnię nożem do nakładania kremu

- Ważne jest by lukier porządnie pougniatać i wyrobić jak ciasto przed pracą z nim. Powierzchnia na której to robimy musi być całkowicie czysta (można przejechać po niej kuleczką z lukru - wszystko zbiera). Powierzchnię można podsypywać cukrem pudrem, żeby nic nam się nie przylepiło do blatu w trakcie wałkowania. Przed wałkowaniem lukier musi być mocno elastyczny - dzięki temu nie porozrywa się przy nakładaniu (tak, to już też przerobiłam;)).

- Po nałożeniu warstwy białego lukru patrzymy czy nie ma nań jakichś bąbli, które można przekłuć szpilką i wygładzić.

- Pikselki nakładałam na biały lukier jeden przy drugim, starając się unikać uzyskania jakiegoś wzoru, części twarzy nakładałam zgodnie z zaplanowanymi kolorami w określonych miejscach siatki. Kafelki przyklejałam do tortu smarując je lekko pędzelkiem zamoczonym w wodzie.

No i to w zasadzie byłoby na tyle. Na wszelkie pytania odpowiem w komentarzach.

Jedno Wam powiem - dzieciakom podobno opadły szczęki:))).












czwartek, 15 grudnia 2016

Wegańskie brownie - the best ever!

Jestem wielbicielką brownie - wiele razy zarzekałam się, że nie ma lepszego niż to od Nigela Slatera (przepis tu: http://kukinarium.blogspot.com/2015/10/brownie-wg-nigela.html ), ale chyba zmienię zdanie;). To ciacho jest jednak przede wszystkim  duuuużo zdrowsze - nie zawiera mąki ani cukru, robione jest na puree dyniowo - bananowym...w zasadzie to jemy warzywa i owoce, a nie deser;))).



Brownie ma świetną konsystencję po schłodzeniu, nie potrafię znaleźć dobrego odpowiednika dla angielskiego słowa  "fudgy", które idealnie tę teksturę oddaje - jak ktoś zaproponuje mi takowy, to obiecuję, że upiekę mu blaszkę ciasta w nagrodę!
Polane wegańskim ganaszem jest po prostu dekadenckie w smaku - tak satysfakcjonująco czekoladowe, że spokojnie zadowoli największego czekoholika.


Brownie

350 gram puree z dyni
2 dojrzałe banany
3/4 szklanki masła orzechowego
150 g czekolady 80%
3 łyżki syropu klonowego

Ganasz:
3 łyżki roztopionego oleju kokosowego
tabliczka gorzkiej czekolady
2 łyżki syropu klonowego


1. Wszystkie składniki potraktowałam blenderem aż stworzyły jednolitą masę. Czekoladę rozpuściłam w kąpieli wodnej i dodałam do pozostałych składników.
2. Ciasto wylałam na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i piekłam przez około 25 minut w temperaturze 180 stopni. 

3. Aby zrobić polewę roztopiłam olej kokosowy i czekoladę, wszystko razem dokładnie wymieszałam dodając syrop klonowy. Schłodziłam ją i wylałam na ciasto jak zaczęła gęstnieć. Potem można całość posypać orzeszkami, albo czymś innym co lubimy, wsadzić do lodówki i po jakiejś godzince możemy zajadać:).



 


poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Muffiny z nadzieniem z orzechów włoskich

Orzechów włoskich mam pod dostatkiem, dzięki ofiarności taty i teściom, którzy poświęcili się i wyłuskali dla mnie wielki worek. Ja nie dorobiłam się jeszcze niestety dziadka do orzechów...no, w tym przypadku zajął się nimi prawdziwy dziadek;).
Zaczynam zatem kombinowanie co tu można stworzyć z orzechów włoskich, bo niedługo nowy sezon i zapasy pewno się jeszcze powiększą.
2 kubki podprażonych orzechów zmieliłam drobniutko na masło orzechowe - pycha do wyżerania solo, ale i w tych muffinach, posłodzone miodem i z dodatkiem przypraw świetnie daje radę.
Taki muffin, książka (czytam teraz "Hardą" Cherezińskiej, gorąco polecam!!!) i filiżanka cappucinno na tarasie to moja wersja idealnego popołudnia.

































Muffiny z nadzieniem orzechowym

składniki suche:
1,5 kubka mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej

składniki mokre:
2 jaja
0,5 kostki masła
200 ml mleka
1 laska wanilii

nadzienie orzechowe:
2 kubki orzechów włoskich (można mniej mi zostało, ale z takich proporcji robiłam)
3 łyżki miodu
pół łyżeczki cynamonu,
6-7 rozgniecionych w moździerzu strączków kardamonu


1. Aby zrobić nadzienie podprażyłam orzechy delikatnie na patelni. Następnie zmiksowałam je do konsystencji gęstego masła orzechowego.

2. Masło orzechowe wymieszałam z miodem, cynamonem i kardamonem

3. Zmiksowałam jajka z cukrem i wanilią aż zrobił się z nich kogel mogel.

4. W rondelku roztopiłam masło, lekko wystudzone zmieszałam z jajkami, dodałam mleko i wszystko jeszcze raz zmiksowałam.

5. Mąkę przesiałam z proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną, wsypałam do mokrych składników i delikatnie wszystko zmieszałam szpatułką.

6. Piekłam muffinki w temperaturze 180 stopni aż nabrały złocistobrązowego odcienia.







niedziela, 7 sierpnia 2016

Prosty chleb na zakwasie

Nie znam lepszego zapachu niż to jak pachnie piekący się chleb. Niedawno wydębiłam od znajomej, która nota bene piecze obłędne bochenki, zakwas i wreszcie znalazłam chwilę by zrobić z niego użytek.
Wyszukałam sobie w miarę nieskomplikowany przepis w internecie ( "Basic sourdough recipe" Vanessy Kimbell ze strony sourdough.co.uk ), et voila:




Prosty chleb na zakwasie

300 g wody
100 g rozczynu na zakwasie
100 g mąki razowej
400 g mąki pszennej chlebowej
10 g soli zmieszanej z 15 gramami zimnej wody
25 g mąki do posypania koszyka do wyrastania

Rano, dzień przed pieczeniem chleba

Zmieszaj 2 łyżki zakwasu z 50 gramami wody i 50 gramami mąki chlebowej. Zostaw do wieczora. To jest twój starter.

Późne popołudnie dzień przed pieczeniem

1. W sporej misce wymieszaj wodę i starter. Dodaj mąkę i mieszaj aż wszystkie składniki połączą się w jedną kulę ciasta chlebowego.

2. Przykryj ciasto czystą wilgotną ściereczką kuchenną i zostaw ciasto by odpoczywało przez 1-2 godziny.

3. Dodaj sól rozpuszczoną w wodzie, wymieszaj tak by sól dobrze rozprowadzić w cieście.

4. Następnie podnieś ciasto i zawiń je w pół, zawijaj je w ten sposób obracając miskę o ćwierć obrotu jeszcze trzykrotnie. Powtórz procedurę 3 razy co pół godziny. Na koniec zostaw ciasto by odpoczęło przez 15 minut.

5. Uformuj ciasto w kulę i umieść w koszyku do wyrastania wysyanym mąką. Jeżeli nie posiadasz koszyka, można użyć cedzaka wyłożonego czystą ściereczką posypaną obficie mąką.

6. Odłóż ciasto do wyrastania, aż podwoi swoją objętość o 50%. Następnie włóż je do lodówki i zostaw na noc w lodówce (8-12 h).

7. Chleb jest gotowy do pieczenia rano. Piecz go w temperaturze 220 stopni, na kamieniu do pieczenia. Warto do piekarnika włożyć blaszkę wypełnioną wodą - dzięki temu skórka będzie bardziej chrupiąca. Piecz aż skórka będzie ciemnobrązowa.













środa, 13 lipca 2016

Ciasto jogurtowe z brzoskwiniami i borówkami amerykańskimi

Szybkie, przyjemnie wilgotne, jedyna wada - trudno powstrzymać się przed zjedzeniem następnego kawałka;). Cień na tarasie, herbata i to ciasto to dla mnie idealne popołudnie.


Ciasto jogurtowe z brzoskwiniami i borówkami amerykańskimi

2 jajka
1,5 szklanki mąki
0.5 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
1 szklanka cukru
laska wanilii
3 brzoskwinie
2 garści borówek amerykańskich
0,5 kostki masła
0,5 kubka jogurtu greckiego
łyżeczka cukru pudru do posypania


1. Nagrzałam piekarnik do 180 stopni. Foremkę wyłożyłam papierem do pieczenia i nasmarowałam brzegi masłem.

2. Przesiałam suche składniki.

3. W osobnej misce, w mikserze ubiłam masło z cukrem, dodając stopniowo rozmieszane jajka. Ubijałam przez około 3 minuty na dużych obrotach. Potem dodałam nasionka z jednej laski wanilii i jogurt grecki.

4. Delikatnie połączyłam suche składniki z mokrymi. Wylałam ciasto do blaszki. Na wierzchu poukładałam pokrojone brzoskwinie i borówki. Ciasto piekłam około 40 minut, sprawdzając stopień wypieczenia patyczkiem.








wtorek, 12 lipca 2016

Pomarańczowa nocna owsianka z nasionami chia

Ostatnimi czasy zbyt często opuszczałam śniadania. Jako osoba uzależniona od "snooza" w budziku wolałam nastawiać sobie dodatkowe 8 minut wylegiwania się pod pierzyną;).
Nie wspomnę już o zapomnianej paczce płatków owsianych stojącej na półce jak wyrzut sumienia...
Znalazłam jednak idealne rozwiązanie moich problemów - nocną owsiankę!
Śniadanie przygotowuję sobie dzień wcześniej i rano tylko wyciągam z lodówki, wrzucam na wierzch owoce i się delektuję. Jeszcze jeden plus -  z tej porcji mam z głowy superzdrowe śniadania przez 4 dni pod rząd:).
W tej wersji owsianka pomarańczowa - myślę jednak, że można popuścić sobie wodze fantazji i pokombinować z innymi dodatkami dla urozmaicenia.
W wersji wegańskiej - pomiń jogurt:).



Nocna owsianka na zimno z chia i pomarańczami

2 kubki płatków owsianych
4 łyżki nasion chia
2 kubki mleka roślinnego (u mnie migdałowe)
1/4 szklanki świeżego soku pomarańczowego
Skórka otarta z pomarańczy
2 łyżki miodu



1. Wymieszałam razem suche składniki w misce.

2. Do mleka dodałam sok pomarańczowy, miód i skórkę pomarańczową. Całość porządnie wymieszałam.

3. Połączyłam suche składniki z mokrymi. Owsiankę przełożyłam do słoiczków i zakręcone włożyłam do lodówki. Zostawiłam na noc.

4. Rano do pierwszego słoiczka dodałam nieco pomarańczy, łyżkę jogurtu naturalnego i posypałam prażonymi pestkami dyni. Taką owsiankę można zjeść od razu, albo spakować sobie na lunch do pracy.