Wczoraj do drugiej w nocy słoikowałam, chciałam ten przepis odłożyć na jutro ale to co mi wyszło jest tak obłędnie pyszne, że nie mogę się powstrzymać i nie podzielić się z Wami moim odkryciem od razu:).
To konfitura z lokalnych brzoskwiń, z miodem z Łazu i lawendą z mojego ogródka. Pozbawiona białego cukru, za to eksplodująca smakami podsmażonych owoców, miodu i delikatnym aromatem najpiękniej pachnącego kwiatu.
Tylko 3 składniki, a rezultat to feeria smaków i zapachu:).
Konfitura brzoskwiniowa na miodzie z lawendą
1 kg brzoskwiń
1/2 litra miodu (u mnie lipowy)
1 łyżka kwiatów lawendy
1. To konfitura dla leniwców takich jak ja, którym się nie chce obierać brzoskwiń:). Brzoskwinie pozbawiłam pestek, pokroiłam w ćwiartki, zalałam miodem, włożyłam do ciężkiego garnka i pozwoliłam im pyrkać leciutko na małym ogniu przez jakieś 2 godziny.
2. Zostawiłam je na noc w garnku pod przykryciem i rano doprowadziłam raz jeszcze do wrzenia i gotowałam znów na malutkim ogniu, aż osiągnęłam pożądaną konsystencję - lekkiej konfitury o konsystencji lejącego miodu z większymi kawałkami owoców. Pod koniec gotowania dodałam lawendę.
3. Rozłożyłam do słoiczków i pasteryzowałam je w kąpieli wodnej.
Nie ma to jak pyszna prostota :)
OdpowiedzUsuńTake it Izzy