poniedziałek, 19 października 2015

Brownie wg Nigela

Pisałam już jaką wielbicielką Nigela Slatera jestem? Chyba tak;). Dziś przepis z najbardziej wymorusanej kakao kartki mojego egzemplarza The Kitchen Diaries - książka sama otwiera mi się na tej stronie bo jest to wypiek, do którego jako miłośniczka czekolady bardzo często powracam. 
To ciasto jest dobre na wszelkiego rodzaju dołki, humorki...taka ilość czekolady gwarantuje porządny wyrzut endorfin. Jest bogate w smaku, cytując mistrza  - "gęste jak błoto w Glastonbury", dekadencko czekoladowe. Ja dodaję do niego jeszcze orzeszki włoskie - bo tak lubię.
Idealne podane jeszcze na ciepło z kleksem prawdziwej bitej śmietany. Yum:).



























Brownie z The Kitchen Diaries

300 g cukru
250 g masła
250 g czekolady 70%
3 jajka + jedno dodatkowe żółtko
60 g mąki
60 g kakao dobrej jakości
szczypta soli
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
garść posiekanych orzechów włoskich


1. Przygotowałam sobie blaszkę, wyłożyłam ją pergaminem do pieczenia (u mnie tortownica, Nigel proponuje kwadratową foremkę o boku 23 cm), rozgrzałam piekarnik do 180 stopni.

2. Miękkie masło utarłam przy pomocy robota kuchennego na puszystą masę z cukrem. 

3. Tymczasem 200g czekolady połamałam na kawałeczki i rozpuściłam w rondelku nad parującą wodą. Pozostałe 50 g pokroiłam w drobniejsze cząsteczki.

4. Jajka rozbiłam do miseczki i delikatnie ubiłam widelcem. Przesiałam razem mąkę, kakao,  i proszek do pieczenia wraz ze szczyptą soli. 

5. Jajka po trochu dodałam do misy robota na wolnych obrotach mieszadła, zwiększając obroty pomiędzy kolejnymi porcjami. 

6. Do mikstury maślano jajecznej dodałam roztopioną czekoladę. Na koniec dodałam przesiane suche składniki  wraz z orzechami i bardzo delikatnie całość połączyłam mieszając ręcznie.

7. Ciasto wylałam do blaszki, wygładziłam wierzch łyżką. Piekłam w piekarniku sprawdzając po około 15 minutach patyczkiem konsystencję. Brownie jest gotowe gdy patyczek wychodzi lekko lepki, ale bez surowego ciasta doń przyczepionego. Ciasto ma być wilgotne w środku i całkowicie wypieczone tylko z brzegów - nawet jeżeli wydaje nam się na początku trochę zbyt "surowe" po ostygnięciu zastyga, więc bez obaw.




1 komentarz: