środa, 11 marca 2015

Pochwała prostoty - gnocchi z masłem czosnkowo - szałwiowym

Następny "pierwszy raz" za mną - tym razem pokusiłam się o samodzielne ulepienie autentycznych, włoskich gnocchi. Kształt jeszcze nie do końca taki jak trzeba, ale myślę, że następnym razem będzie lepiej;). 
Robiąc moje "noki" kierowałam się wskazówkami z książki "The Essentials of Classic Italian Cooking" Marcelli Hazan. Marcella podkreśla jak ważny jest wybór odpowiedniego gatunku ziemniaków. Znów zatęskniłam za Irlandią, gdzie w warzywniaku miałam wybór pomiędzy Red Rooster, Maris Piper, Desiree, King Edwards itd. itd. u nas niestety w sklepie sprzedają po prostu "ziemniaki"...Najlepiej zatem na lepienie gnocchi zdecydować się gdy trafią nam się odpowiednie ziemniaki - ani zbyt woskowe, ani zbyt mączne. Jeżeli ktoś ma wybór w swoim sklepie Desiree podobno są najlepsze. 
No i jeszcze kwestia jajka - Marcella utrzymuje, że żadna szanująca się włoska gospodyni z Veneto nie doda jajka do swoich gnocchi, bo utracą wtedy swą miękkość i delikatność, dodatek jajka sprawia, że ciasto łatwiej się obrabia ale i produkt końcowy jest lekko gumowy. Jeżeli jednak mamy nieodpowiednie ziemniaki, można dodać jajko i zrobić gnocchi alla parigina. 







































Gnocchi
(6 porcji)

675 g  ziemniaków
170g mąki
ja dodałam jeszcze sporą szczyptę gałki muszkatołowej

do polania: 50 g masła, 2 duże ząbki czosnku, garść liści szałwi




1. Ziemniaki ugotowałam w mundurkach. Ugotowane odcedziłam je i jeszcze ciepłe przecisnęłam przez praskę do ziemniaków.

2. Dodałam większość mąki do ziemniaków i wyrabiałam na gładkie ciasto. Nie da się określić, tak jak w przypadku makaronu, dokładnej co do grama receptury na dobre gnocchi - niektóre ziemniaki wchłaniają więcej mąki, niektóre mniej, dlatego najlepiej nie dodawać całości mąki od razu tylko dosypywać po trochę, aż uzyskamy ciasto miękkie, gładkie ale ciągle troszkę lepkie.

3. Oprószyłam blat mąką, podzieliłam ciasto na kilka porcji i uformowałam je na wałeczki o średnicy około 2.5 cm. Te wałeczki pokroiłam na kluski o grubości około 2 cm. 

4. Kluseczki formujemy przyciskając do widelca, o, w ten sposób:























5. Uformowane kluseczki gotowałam w lekko osolonej wodzie. Dobrym patentem na gotowanie gnocchi jest ugotowanie najpierw 2-3 kluseczek testowo - wrzucamy je do wrzącej wody i wyciągamy po 10 sekundach. Jeżeli w smaku czujemy mąkę należy do czasu gotowania dodać 2-3 sekundy, jeśli kluski zaczną się rozpadać trzeba gotowanie skrócić o 2-3 sekundy.

6.  Masło roztopiłam i lekko zbrązowiłam na nim czosnek razem z listkami szałwi, które powinny stać się lekko chrupkie. Ugotowane gnocchi polałam tak przygotowanym masłem + dodałam parmezan dla chętnych.


3 komentarze:

  1. Uwielbiam gnocchi :) I strasznie zazdroszczę książki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam szczęście dopaść ją kiedyś w taniej książce:). Mało jest niestety takich książek kucharskich obecnie, które opisują wyczerpująco każdy szczegół dla takich dyletantów jak ja;).

      Usuń
  2. Wyszły super. Bardzo apetycznie wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń